wtorek, 8 grudnia 2015

Polskie g(r)ówno

Brak komentarzy:
 
Jan Klata w sztuce Alfreda Jarry’ego nie zmienił ani słowa; nie ciął tekstu sztuki, nie przemontowywał go, nie dodawał niczego od siebie. Króla Ubu napisał 15-letni chłopiec z Francji ponad 100 lat temu. Jak to się stało, że 4 grudnia 2015 roku Król Ubu na deskach Teatru Imka wybrzmiał mocniej niż wszystkie fejsbukowe marsze w obronie wolności i demokracji?
Alfred Jarry to absurd, pure nonsense, groteska i żenada. A jednak przedstawienie Jana Klaty w którym aktorzy występują ubrani w obcisłe, różowe stroje damskiej drużyny kolarskiej a królewskim tronem jest sedes z wystającymi rurami (dzięki czemu wygląda jak sławne siedzisko z Gry o tron) nie było do tej pory bliżej otaczającej nas rzeczywistości niż teraz. 

Scenografia jest prosta: wspomniany sedes stoi na samym środku sceny nad którą wiszą dwa wyświetlacze z tekstem „nie lękajcie się”. W tle zbudowana została metalowa konstrukcja z napisami „pamiętamy” i kilkoma reprodukcjami polskiego godła. Muzycznie – jak to u Klaty – dużo się dzieje: mamy Jamesa Leylanda Kirby'ego, mamy powtarzany „do bólu” Orła cień i Bogurodzicę wyśpiewywaną słowami: „boża gira”. Do tego wszystkiego Ubica (Paulina Puślednik) wkłada głowę w obraz Matki Boskiej Częstochowskiej a aktorzy w przez kolejne minuty okładają się dmuchanymi maczugami. Slapstickowe chwyty, nużanie się w fekaliach, pseudo baletowe układy taneczne. Klata użył w swoim przedstawieniu niemal tak dużo środków jak Jan Englert w Kordianie. Tylko przy sztuce dramatu absurdu ten przepych jest jakoś uzasadniony.

Być może gdybym widziała ten spektakl w innych okolicznościach społeczno-politycznych wcale by mi się nie spodobał i zmęczyłby mnie swoją totalną dosłownością. No bo jak dwie godziny można mówić w tak dosadny sposób o tym, że wokół nas źle się dzieje, a niepohamowana rządza władzy zmienia nas w dzikie zwierzęta? Ale dziś to przedstawienie jest odpowiedzią na wszystko o czym słuchamy w telewizji i czytamy w gazetach; i uderza z wielką siłą. W Imce publiczność przecierała oczy i śmiała się gorzko. Owacje były długie, część widowni wstała.

Mam tylko nadzieję, że pan oglądający taśmy Jana Klaty będzie pamiętał, że premiera Króla Ubu w Starym Teatrze miała miejsce 16.10.2014, zatem  tak naprawdę nie można oskarżać go o mącenie społeczeństwu w głowach na uświęconej, polskiej, polskiej i przed wszystkim polskiej scenie narodowej. Za państwowe pieniądze. Pieniądze, pieniądze, pieniądze. To – obok obrony moralności – jak zwykle najważniejsze dla stojących pod teatrami specjalistów ds. kultury. Choć tak naprawdę myślę, że w tym świecie absurdalnego ataku na kulturę, ten pan oskarżał będzie Klatę ze zdwojoną siłą. 

Narodowy Stary Teatr w Krakowie, Król Ubu Alfred Jarry, reżyseria - Jan Klata przekład - Jan Gondowicz, opracowanie tekstu, sugestie plądrofoniczne - Jan Klata, scenografia, światło Justyna Łagowska, kostiumy - Karolina Mazur, muzyka plądrofoniczna - James Leyland Kirby (V/Vm), ruchy - Maćko Prusak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz