piątek, 18 grudnia 2015

Piekło jest śmieszne

Brak komentarzy:
 
Jednoaktówka Sartre'e, Teatr Dramatyczny, czwartkowy wieczór przed piąteczkiem – wydawało się, że będzie przyjemnie. Twórcy spektaklu najwyraźniej chcieli żeby było przyjemnie, bardzo przyjemnie, milutko niczym w teatrze Capitol.


Gdyby ktoś mi powiedział, że na sztuce Sartre’a większa część widowni (mniejszość na szczęście miała na tyle przyzwoitości i poczucia smaku, że jedynie – jak ja – rozdziawiali buzie ze zdziwienia) będzie śmiać się do rozpuku niczym w średniej jakości sitcomie, nie uwierzyłabym. A jednak. Widownia śmieje się kiedy Garcin (Piotr Grabowski) próbuje – finezyjnie niczym w Klanie – odbyć stosunek seksualny ze Stellą (Agnieszka Warchulska), żeby udowodnić jej, że nie jest tchórzem. Ale nie może, bo obok siedzi mroczna (ale mroczna w stylu Heleny Boham Carter ze Sweeney Todda) Inez (Agnieszka Wosińska). Nie może, więc publiczność się śmieje, wiadomo. Śmieje się właściwie co chwila, bo spektakl, którego wszystkim znane motto („piekło to inni”) ma być w założeniu reżyserki, Barbary Sass, śmieszny i lekki.

Trójka bohaterów ląduje w zamkniętym pokoju, do którego wprowadza ich „groźny” lokaj (Michał Podsiadło). To piekło, a oni nie żyją. Nie ma katów, nie ma wanien do podtapiania ani maszyn tortur, są tylko oni i trzy kanapy. Ta koegzystencja ma być ich największą karą. Ale w tym przedstawieniu to ja czułam się uwięziona w piekle. Bez wyjścia. Nie jestem, naprawdę nie jestem konserwą teatralną – lubię zabawy z tekstem – cięcia, przekładańce, wklejańce, kompilacje, wydobywanie nowych sensów… Ale co zrobić kiedy jedynym celem reżyserki staje się rozbawienie widowni tanimi chwytami znanymi z nie najwyższego lotu seriali?

Aktorzy wygrywają swoje emocje tak mocno jakby przedstawienie było skierowane do przedszkolaków – żeby dzieci wiedziały na pewno kto jest dobry, kto zły; kto cierpi, a kto się cieszy. Stella jest słodką blondynką, słodszą niż Marlin Monroe; Inez jest mądrą, posiwiałą lekko brunetką, mądrzejszą niż wszystkie kobiety świata. Garcin jest pijakiem, tchórzem i łajdakiem. A piekło nie jest takie złe: trochę gorąco, ale przynajmniej można się porządnie pośmiać...

Teatr Dramatyczny w Warszawie, Bez wyjścia, reżyseria - Barbara Sass, przekład: Antoni Libera, scenografia i kostiumy: Paweł Dobrzycki, muzyka: Michał Lorenc, reżyser światła: Wiesław Zdort

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz