poniedziałek, 16 listopada 2015

Idiota po praskiej stronie Wisły

Brak komentarzy:
 
Pierwszy raz w Teatrze Soho byłam dosyć niedawno, niecały rok temu. Trafiłam na spektakl Agaty Dyczko Mały ma dziewczynę – serdecznie polecam, niezwykle świeży; kipi młodością reżyserki (ale tą młodością fajną, nie głupią czy naiwną). Bardzo mi się wtedy spodobała ta industrialna przestrzeń zaadaptowana na potrzeby teatru. Aż chciało się wracać. No i wróciłam.
Wróciłam mimo że padało niemiłosiernie i nie miałam ochoty już w ogóle wychodzić z domu w tamten niedzielny wieczór, marząc raczej o ucieczce pod ciepły koc. Dostojewski jednak (jestem jego wierną i oddaną fanką) sprawił, że zebrałam się w sobie i wyruszyłam do teatru. Po przekroczeniu bramy wjazdowej terenu Soho przez dobre kilka minut błąkałam się w poszukiwaniu budynku – gubię się zawsze i wszędzie. Na szczęście udało mi się natknąć na plan z rozkładem budynków, a potem jakimś cudem (nie umiem czytać map, to chyba jakaś dysfunkcja mojego mózgu) dotrzeć na miejsce. Od tego momentu było już miło.

Idiota wg powieści Dostojewskiego wyreżyserowany został przez Igora Gorzkowskiego – dyrektora Teatru Soho. Główną rolę – księcia Myszkina – zagrała  Agata Buzek. A zagrała tak, że zaparło dech w piersiach. Obok niej wystąpili Eryk Lubos, Joanna Osyda, Magdalena Czerwińska i Marek Kakareko. Scenografia doskonale wpasowała się i w klimat spektaklu i samego budynku: prosta, surowa ograniczona niemalże do minimum: dwie pary drzwi, stół, kilka krzeseł, butelki. I tyle. A wystarczyło, żeby sztuka mogła odpowiednio wybrzmieć. Nie mocno i dobitnie, raczej szepcząc do ucha. Ale rzeczy ważne, czy właściwie najważniejsze, powinny zostać trochę naszą tajemnicą. Nad życiem trzeba czasami zastanowić się po cichu i samemu.

Ale najpierw, zanim będziemy mieli okazję się zastanowić nad życiem jesteśmy w tej małej, teatralnej sali na Pradze. I jesteśmy z aktorami i mamy okazję stać się bohaterem sztuki, chociaż na kilka sekund. Bardzo modna tendencja do wciągania publiczności w akcję sztuki ma miejsce i tutaj. Ale w tym przedstawieniu nie jest elementem dodanym na siłę, modnym chwytem z listy do odhaczenia, lecz istotnym i znaczącym punktem programu. Układ widownia w Teatrze Soho nie zawsze wygląda tak samo. W tym przedstawieniu widownia otacza scenę z obu stron, jednocześnie nie ma wyraźnej granicy pomiędzy nią a sceną. Ci, którzy usiądą w pierwszym rzędzie mają stopy na scenie. Jesteśmy więc z aktorami bardzo blisko, mamy ich na wyciągnięcie ręki. Tym bardziej niewygodne było pytanie skierowane do pani z widowni, pytanie o największą podłość jaką wyrządziła w życiu innemu człowiekowi. Pani była bardzo zawstydzona i wybąkała jakąś bzdurę z dzieciństwa. Ale po tym bezpośrednim włączeniu publiczności w spektakl jeszcze wyraźniej czuć, że ta sztuka jest o nas i nas ma dotykać.

A potem słyszymy Myszkina, naiwnego księcia uważanego za chorego psychicznie: No i jak ja z nimi będę rozmawiał? Od czego mam zacząć, żeby cokolwiek zrozumieli?. Jak ja się bałem. Ale za was bałem się jeszcze bardziej, strasznie, strasznie! A czy powinienem się bać? Czy nie wstyd się było bać? I co z tego, że na jednego uczciwego człowieka przypada taka otchłań ludzi fałszywych, niedobrych? Dlatego teraz się cieszę. Nie powinniśmy się wstydzić nawet swojej śmieszności, czy nie tak? Bo to przecież prawda, jesteśmy śmieszni, lekkomyślni, znudzeni, mamy złe nawyki, nie umiemy patrzeć, nie umiemy słuchać, rozumieć, przecież wszyscy tacy jesteśmy, wszyscy, i pan, i ja, i oni.

Czy jesteśmy? To mówi przecież tylko książę – idiota w jakimś niezdrowym uniesieniu. Krzyczy to, ale jakoś tak po cichu. Jest słaby. Otwiera tylko jakąś furtkę w głowie, uchyla. Nad życiem trzeba zastanawiać się po cichu i samemu. Na głos i przy innych nie jesteśmy w stanie przyznać się do naszych słabości, własnej małości, i tego co spędza nam sen z powiek. Dowodem tego był choćby wynik gry z publicznością – pani nie była w stanie przyznać się do niczego, co choćby ocierało się o podłość. Tak jak mówił Myszkin – wstydzimy się własnej śmieszności. 

Na Idiotę do Teatru Soho warto przeprawić się na drugą stronę Wisły. Zdecydowanie. 


Idiota wg Dostojewskiego, Teatr Soho, Adaptacja i reżyseria: Igor Gorzkowski, Scenografia: Jan Polivka, Kostiumy: Magdalena Dąbrowska, Muzyka: Piotr Tabakiernik, Dramaturgia ruchu: Iwona Pasińska, (fot.Marta-Ankiersztejn)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz